Dzisiaj wracam do Was z postem już typowo szyciowym :)
Kolejna partia psich szyjątek powstała za sprawą Wielkiego Brata :)
Tak oto kończy się podsyłanie wykrojów na bullterrierki:
Powinny powstać dwa buliki, ponieważ rodzina to model 2+3, czyli dwójka właścicieli i trzy psiaki: bullterrier, mini bullterrierka i labrador :)
To najstarszy z psiej bandy i kto może, to trzyma za niego kciuki, bo niefajnie się chłopakowi zachorowało:
Dziewczynka oczywiście w różu:
Każdy psiak ma swój szaliczek, bo zimno już za oknem, a na codzienne spacerki iść trzeba ;)
A to już czekoladowy labrador po obiadku :
Bardziej chyba jednak przypomina jamnika, na dodatek popełniłam jeden błąd,
który właśnie dopiero teraz zauważyłam, ale mam nadzieję,
że nikt tu wzorców rasy nie będzie brał na poważnie ;)
Trzeci bullik wyszedł z rozpędu i trochę przez roztargnienie, ale też jest fajny i jest gotowy do adopcji:
Wersja zimowo-świąteczna :)
Poza maskotkami powstały dwa pokrowce na posłanie dla labradorka, który stwierdził, że stary już mu się nie podoba oznajmiając to właścicielom wygryzieniem wielkiej dziury na środku :)
Jeden pokrowiec jest w zieleni:
Drugi powstał z bardzo solidnego płótna ...
na tyle solidnego, że maszyna się rozjechała i musi iść do doktora :/
Ostatnie przeszycia powstały przy totalnym kombinowaniu, jak tu przechytrzyć maszynę, żeby jednak jeszcze trochę pochodziła, więc efekt nie jest taki jak zamierzałam.
Na dodatek rozłożyło mnie jakieś wredne choróbsko, więc mam nadzieję, że wszelkie niedociągnięcia zostaną mi przez psinę wybaczone:
Ktoś jeszcze pamięta tą piosenkę ?
Dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie sympatyczne komentarze pod poprzednim postem - mąż mi znowu urósł ;)
Pozdrawiam serdecznie !